Jedna idea, jedna pasja, wielu ludzi...

Ponad 40 tysięcy zadowolonych klientów

ORŁY TURYSTYKI 2020 - Ocena 9.8/10 w oparciu o opinie klientów

Powrót na stronę główną biura podróży.
biuro@matteotravel.pl
Rzeszów, ul. Władysława Reymonta 12a

4. Acapulco i wzgórze Tepeyac

Meksyk w słońcu skąpany

Błękitne niebo, piękne, jaskrawe słońce, żółty piasek plaży oraz lazur oceanu – tak pielgrzymów powitała jedna z najbardziej znanych turystycznych miejscowości Meksyku, czyli Acapulco. Tu pielgrzymi mogli chwilę odetchnąć i zapomnieć o marcowej pogodzie w Polsce, czy szalejącej już w Europie pandemii. – Przystanek Acapulco był nam potrzebny na takie złapanie oddechu i oderwanie się od naszej szarej codzienności. Piękne było to, że dzień rozpoczynaliśmy od Mszy św. Nawet tutaj, w tym kurortowym mieście, nie zapomnieliśmy o tym co najważniejsze – podkreśla Beata.
Oprócz rejsu statkiem po zatoce oceanicznej i podziwianiu willi znanych osób, pielgrzymi obserwowali meksykański zachód słońca oraz słynne i mrożące krew w żyłach skoki Quebrada. Tam kilku śmiałków w różnym wieku z kilkudziesięciometrowej skały skaczą do wody. Mimo ogromnej adrenaliny, ochotnicy ci są opanowani, skoncentrowani a ich celem jest niezapomniane widowisko, które przyciąga setki turystów. Wyjątkowym miejscem nieopodal Acapulco jest laguna de Coyuca, gdzie kręcone były sceny do filmów „Tarzan” i „Rambo”. Miejsce to jest niezwykle urokliwe. Spokój, cisza, dzika przyroda. Aż żal było wyjeżdżać do hałaśliwego, zakorkowanego i zatłoczonego Miasta Meksyk. Zanim pielgrzymi dotarli do stolicy kraju, odwiedzili jeszcze hacjendę Vista Hermosa.


Wróciliśmy

Ostatni dzień pielgrzymki zarezerwowany był dla Matki Bożej. Pielgrzymi przemierzyli tysiące kilometrów, zwiedzali różne zakątki Meksyku, ale to kolejne spotkanie z Panią z Guadalupe najbardziej było przez nich wyczekiwane. Grupa wspólnie weszła na wzgórze Tepeyac, gdzie znajduje się kaplica. To w tym miejscu św. Juan Diego miał zerwać róże, które miały być dla biskupa Zumarragi namacalnym znakiem prawdziwości słów biednego Indianina o objawieniach Matki Bożej. Stojąc na wzniesieniu można podziwiać z góry nową i starą bazylikę. Ta współczesna faktycznie przypomina płaszcz Maryi. Schodząc ze wzgórza wzrok przykuwa pomnik wyglądający niczym kadłub okrętu w pełnym ożaglowaniu. Jest to symbol cudu dokonanego przez Królową Meksyku. Pielgrzymi przemierzali ogród Tepeyac z rzeźbą Ofiarowanie, zwiedzili Kaplicę Źródełka, która stoi w miejscu, gdzie św. Juanowi objawiła się Matka Boża. Najstarszym budynkiem na terenie sanktuarium jest Kaplica Inidan, w której do końca życia mieszkał św. Juan Diego. W ten sposób chciał być blisko Maryi, a także poświęcić się dla pielgrzymów, niosąc im pomoc i wsparcie. Jeszcze tylko okazała dzwonnica i kulminacyjny punkt, czyli procesyjne wejście do bazyliki. W podziękowaniu za zaproszenie, za bezpieczną podróż i za wszelkie otrzymane dary pielgrzymi zanieśli Matce Bożej pokaźny bukiet kwiatów. Do bazyliki wchodzili niosąc także polską flagę i śpiewając tradycyjną meksykańską pieśń pielgrzymów „La Guadalupana”. Swoim śpiewem wzbudzili ogromne zainteresowanie i podziw wśród meksykańskich pątników. Wielu z nich nie kryło wzruszenia, że Polacy, rodacy ich ukochanego św. Jana Pawła II, śpiewają pieśń tak bliską każdemu Meksykaninowi. Dla pielgrzymów z Polski również było to wzruszające przeżycie. Przez moment faktycznie jakby czas stanął w miejscu. Liczyło się tylko jedno – spotkanie z Maryją. Każdy przyszedł do niej z inną historią swojego życia, z innymi problemami, ciężarami, ale także z radościami, którymi chciał się z Nią podzielić. – To ogromna radość, że mogłem tutaj być. Kiedy szliśmy z flagą, kwiatami i śpiewaliśmy „La Guadaupanę”, to zaskoczyła mnie reakcja ludzi. Oni naprawdę byli radośni i wdzięczni nam za ten mały gest. Samo spotkanie z Matką Bożą z Guadalupe będę pamiętał do końca życia. Mam nadzieję, że tu wrócę. Sama bazylika zaskoczyła mnie swoim ogromem, nowoczesnością i ilością przybywających do niej ludzi, a przecież to nie jest sezon w pełni pielgrzymkowy tutaj. Nie spodziewałem się, że ten cudowny wizerunek jest stosunkowo mały – mówi Mikołaj, najmłodszy uczestnik pielgrzymki. Wielu pątników podkreślało bardzo domowy charakter miejsca. – Przyjechałem tutaj z innego kontynentu a będąc przed obrazem Matki Bożej, czułem się jak u siebie. Kiedy modliłem się, w pewnym momencie poczułem to, że Ona faktycznie tu jest, że jest obok, że słucha. To było piękne spotkanie – zaznacza Kamil.
Inaczej sanktuarium wyobrażała sobie Anna. – Byłam pewna, że tu będzie podobnie jak u nas, na Jasnej Górze. Tymczasem sanktuarium Królowej Meksyku jest przeogromne. Meksykańscy katolicy inaczej przeżywają swoją wiarę, bo są bardziej radości, rozśpiewani. Tym, co mnie uderzyło, to obecność tak wielu rodzin z małymi dziećmi. Dają oni piękne świadectwo, że wszystko powinniśmy ofiarować Panu Bogu przez ręce Maryi. I tutaj wraz z mężem Mirkiem przyjechaliśmy dziękować Matce Bożej i oddać Jej naszą rodzinę w opiekę – mówi.