Jedna idea, jedna pasja, wielu ludzi...

Ponad 40 tysięcy zadowolonych klientów

ORŁY TURYSTYKI 2020 - Ocena 9.8/10 w oparciu o opinie klientów

Powrót na stronę główną biura podróży.
biuro@matteotravel.pl
Rzeszów, ul. Władysława Reymonta 12a

Wspomnienia, Ziemia Święta

15. Tabgha

autor: Teresa Kaciuba

Rozmnożenie chleba i prymat Piotra

Rano po śniadaniu wyruszyliśmy spod hotelu. Naszym pierwszym celem była Tabgha czyli miejsce cudownego rozmnożenia ryb i chleba. Tabha z gr.  Heptapegon znaczy siedem źródeł (z ciepłą wodą). Tędy przebiegała Via Maris  Przechodziło wiele ludzi, przejeżdżało wiele karawan. Źródła te ściągały też ryby, które w normalnych warunkach nie powinny tu żyć. Jezus miał tu więc mnóstwo ludzi. Było to miejsce strategiczne, dlatego Jezus je wybrał. Były to również ziemie mocno zamieszkałe, wokół znajdowały się wsie. Jezusa przyszło słuchać – jak podaje ewangelia - 5 tysięcy samych mężczyzn, do tego należy dodać kobiety i dzieci. Czy jest to możliwe? Albo byli to ludzie z okolicznych wiosek, albo przyszli z innego terenu. Jak oni słyszeli glos Jezusa na takiej przestrzeni? Decydowało o tym ukształtowanie terenu. (Coś na wzór teatru starożytnego.) Jezus stał na dole, a głos Jego doskonale rozchodził się, tak że siedzący na zboczu góry dokładnie słyszeli każde słowo.
Postawa Jezusa przy modlitwie: Spojrzał w niebo, pochylił się, odmówił błogosławieństwo. Tak uczynił przy chlebie (5) i przy rybach (2). Następnie rozdał siedzącym. Oni jedli  tyle, ile kto chciał i nasycili się. Zebrano jeszcze 12 koszy ułomków. Tutaj ksiądz Maciej wyjął chleb, ale nie taki jak u nas w bochenku, tylko taki placek jaki mają Żydzi – macę, urwał kawałek i podał dalej. I tak po kolei każdemu z nas dostał się kęs chleba. Może i tak było wtedy tam z Jezusem.
„Jedli i nasycili się” - co to znaczy? Ludzie przyszli słuchać Słowa Bożego, byli „głodni” tego Słowa. Nie mieli też nic do Jedzenia, Jezus nakarmił ich. Nasycili nie tylko żołądki, ale nasycili się również nauką Jezusa, Jego Słowem.
Miejsce to upamiętnia Kościół Rozmnożenia Chleba. Pierwszy kościół powstał w IV w., a z V w.  zachowały się mozaiki, które przedstawiają florę i faunę tego terenu.  Zniszczenia  dokonali   Persowie  w  VII w.   Dopiero  w  wyniku  prac archeologicznych odkryto ruiny dawnej świątyni. W tym miejscu w końcu XX w. wybudowano Kościół. Pod ołtarzem zobaczyć można kamień, na którym Jezus dokonał cudu rozmnożenia chleba. Jest też mozaika przedstawiająca kosz z chlebem i rybami. Chlebów jest nie pięć, tylko cztery. Piątym jest Eucharystia, a cud rozmnożenia dokonuje się podczas każdej Mszy św.
Trochę dalej, blisko brzegu Jeziora Galilejskiego znajduje się Kościół Prymatu św. Piotra. Kościół posiada polski akcent. Są nim drzwi ufundowane przez Bractwo Kurkowe, poświęcone przez bpa. Stanisława Dziwisza. Przedstawione są na nich sceny związane z działalnością Jezusa nad Jeziorem Galilejskim. Teren wokół kościoła jest pięknie zadbany. Widać dwa zadaszone miejsca jakby ołtarze polowe z ławeczkami dla uczestników nabożeństwa. Wewnątrz kościoła przed ołtarzem widoczna jest skała znana jako Mensa Christi (inaczej „Stół Pana) To miejsce gdzie Jezus poczęstował apostołów rybami i chlebem. Przy tej skale też po posiłku 3 razy zapytał Piotra: "Szymonie, synu Jony, czy Mnie miłujesz?”  (Jezus zwrócił się 3 razy, ponieważ Piotr wcześniej 3 razy zaparł się Go). Jest to rzecz ważna, podkreśla istotę tego wydarzenia. Piotr też był porywczy, to że Jezus pytał 3 razy nie zasmuciło go, ale dopiero wtedy zwrócił właściwą uwagę na słowa Jezusa. Jezus mówi do Piotra: „Paś baranki moje”. Czyli Piotr odtąd będzie służył ludziom, a nawet zostanie zamordowany. Pan mówi to oficjalnie przy innych apostołach, nie bierze Piotra na bok. Cała inicjatywa należy do Boga. Jego wola ma sens. Sięga tak daleko, że my tego nie ogarniamy. Jezus stwarza tu hierarchię, strukturę Kościoła, która istnieje do dzisiaj. Piotr zostaje głową Kościoła. Prymat więc papieża jest oczywisty. Papież jest biskupem, ma święcenia kapłańskie. Biskup w diecezji jest duszpasterzem, a księża są jego pomocnikami. Papież jest biskupem Rzymu. Ma takie święcenia jak inni biskupi, ale Rzym był stolicą św. Piotra, więc jest pierwszy wśród biskupów.  Dogmat o nieomylności papieża. Istnieje od połowy XIX w. Ale to nie jest tak, że papież jest we wszystkim nieomylny. Tylko wtedy gdy naucza w sposób oficjalny, zobowiązujący i publiczny w kwestii wiary i moralności. Jest to przypisane do urzędu, nie do nazwiska. Dotyczy to sposobu, tematu i metody. Nas dotyczy sposób słuchania. Jest to nasza służebność wobec urzędu, który stworzył Pan Jezus. Mieliśmy chwilę wolnego czasu, aby już indywidualnie wejść do kościoła czy pospacerować wokół. Zeszliśmy  potem nad brzeg jeziora, ponoć można tam znaleźć kamyczki w kształcie serca. Niektórym sprzyjało szczęście i takie właśnie znaleźli.
 

15. Tabgha

14. Wieczorny rejs po Jeziorze Galilejskim

autor: Teresa Kaciuba

Swojska atmosfera na tafli jeziora

Dzień chylił się już ku zachodowi i mogliśmy jechać do Tyberiady na kolację i nocleg. Ksiądz Maciej pomyślał jednak, że może będzie dobrze, jeżeli odbędziemy jeszcze rejs po Jeziorze Galilejskim (funkcjonuje też nazwa Jezioro Genezaret i jezioro Tyberiadzkie). Sam też jeszcze nie płynął nocą, więc może warto spróbować. Nie mieliśmy nic przeciw temu. Pomysł bardzo nam się spodobał. Przy brzegu czekała na nas łódź. Była ona wykonana na wzór łodzi, której używało się w czasach Jezusa. Weszliśmy na pokład, wraz z nami grupa pana Marcina. Usadowiliśmy się, gdzie kto mógł. Po bokach bowiem znajdowały się ławki, a na środku krzesła. Trochę wiało, więc założyłam kaptur na głowę, ci którzy mieli kurtki z kapturem, zrobili to samo.  Taki wiaterek nam nie przeszkadzał, ale ponoć nad jeziorem często mocno wieje i wtedy nie można odbyć rejsu. Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy wypłynąć. Załoga powitała nas miłą niespodzianką. Puścili bowiem Hymn Polski i wciągali w trakcie flagę polską na maszt. Gdy tylko zabrzmiały pierwsze wersy Hymnu, zerwaliśmy się na nogi, stanęliśmy na baczność i pełną piersią odśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego. I jakoś tak od razu zrobiło się ciepło i słodko na sercu. Potem pan Marcin wyjaśnił, że jezioro przypomina swoim kształtem harfę lub cytrę (stąd jego hebrajska nazwa znaczy właśnie „Harfa”) i że zasilają go wody Jordanu. Jest najważniejszym zbiornikiem wodnym w Izraelu, ponieważ woda z niego rozprowadzana jest po całym kraju. Dalej przedstawiał dane geograficzne i hydrologiczne, opowiadał historię i jeziora i okolic od czasów starożytnych po współczesne. Zwrócił też uwagę na okazy roślin, które można tu spotkać, oraz gatunki ryb. To właśnie duża ich ilość spowodowała, że w okolicach jeziora powstało wiele osad rybackich. My znamy Jezioro Galilejskie głównie z Ewangelii. Tutaj Jezus powołał pierwszych apostołów, którzy byli rybakami. Tu miał miejsce cudowny połów ryb, uciszenie burzy. W tej okolicy  Jezus często przebywał i nauczał dokonując tu wielu cudów. Cudownie było tak płynąć. Nasza łódź szybko posuwała się po granatowej tafli jeziora. Wokół na wzgórzach migotały światła osiedli, miasteczek, które wpisały się w tutejszy krajobraz.
Ksiądz Maciej zacytował słowa, które wypowiedział Jezus: „Nie może się ukryć miasto położone na górze” - tu stają się one w pełni zrozumiałe. Nasz przewoźnik – starszy pan całkiem dobrze mówił po polsku. Włączył nam taśmę z żydowską muzyką regionalną i zaprosił do pląsów. Większość na to chętnie przystała, ale zrobiło się tłoczno. Potem pokazał kroki do Hevenu shalom alechem i tańczyliśmy: każdy jak potrafił i jak mu pozwalały warunki na łodzi. Rejs nie miałby z pewnością swojej wymowy, gdybyśmy  nie zaśpiewali Barki. Słowa tej pieśni, zwłaszcza początkowe, sprawiły, że niemalże przeniosłam się w czasy Jezusa, by zobaczyć oczyma duszy, wydarzenia, które tu nad jeziorem i na jego falach miały miejsce ponad 2 tysiące lat temu. Nie sposób opisać słowami wrażeń i myśli, które się nasuwały. Słowa nie potrafią ich oddać. Są zbyt małe… Załoga przygotowała również dla nas na pamiątkę rejsu certyfikaty tej treści:
„To jest zaświadczenie i upominek z Morza Galilejskiego, że Ja……………….. spacerowałem (am)  dzisiaj po tych samych miejscach, po których Jezus chodził dwa tysiące lat temu” data: 16.01.2020 r. (Francis Jordan Sailing LTD).
To bardzo sympatyczny gest z ich strony w moim odczuciu, choć dla nich pewnie bardziej biznesowy. Każdy bowiem kto odbierał certyfikat zostawiał przysłowiowy „one dollar”.
Godzina przeznaczona na rejs minęła nie wiadomo kiedy. Dobijaliśmy ponownie do brzegu. Z głową pełną wrażeń, tanecznym krokiem opuściliśmy pokład łodzi, by zająć miejsca w czekającym na nas na parkingu autokarze. Nasz kierowca obrał  kierunek na Tyberiadę (miejscowość założoną za czasów cesarza Tyberiusza), gdzie w hotelu Bali mieliśmy zaplanowane dwa noclegi. Budynek sprawiał pozytywne wrażenie. Wydawał  się zadbany, uroku dodawała mu ciekawa roślinność i oświetlenie zewnętrzne. Był prowadzony przez rodzinę żydowską. Otrzymaliśmy w recepcji koperty z nazwiskami i kartę magnetyczną do drzwi.  Nasz pokój oznaczony był numerem nr 274. Na miejscu okazało się, że były to dwa pokoje i łazienka. Ania zajęła mniejszy pokój, a my z Agatą ulokowałyśmy się w większym – z podwójnym łóżkiem. Do naszej dyspozycji był tu telewizor, dzbanek elektryczny, kilka sztuk kawy, herbaty i cukru. Zaraz po wejściu okazało się, że jest włączone ogrzewanie na maxa, co dało się wyraźnie odczuć. Trochę je zmniejszyłyśmy, otworzyłyśmy drzwi balkonowe i od razu zrobiło się trochę lepiej. Po zainstalowaniu  się, udaliśmy się wszyscy na kolację. Stołówka była sporym pomieszczeniem, ale nie robiła jakiegoś rewelacyjnego wrażenia, raczej surowe. Tylko część stolików została przygotowana i na miejsca musieliśmy czekać. Obsługa jakoś się nie kwapiła, żeby w czymkolwiek nam pomóc. Dwie dziewczyny - nastolatki (może córki właściciela) stały przy wejściu i pewnie miały za zadanie ogarnąć salę i pielgrzymów, ale były bardziej zajęte sobą.  Brakowało sztućców i talerzyków, trzeba się było o nie upominać. Jedzenia sporo, ale inne niż w Betlejem. Szczerze mówiąc tam było przyjemniej,  smaczniej i jakoś tak sympatyczniej. Tutaj inne  potrawy - bardziej na słodko i chyba mniej różnorodnie. Do picia woda. Odniosłam wrażenie, że nie byliśmy dla nich atrakcyjnymi gośćmi i jakby czekali, żebyśmy już sobie poszli. Wyszliśmy więc przed hotel i po krótkim spacerze wróciliśmy do swoich pokoi. Prysznic, gorąca herbata i „dobranoc”.
 

14. Wieczorny rejs po Jeziorze Galilejskim

13. Góra Tabor i Góra Błogosławieństw

autor: Teresa Kaciuba

Przemienienie i kazanie na górze

Górę Tabor widać z daleka. Nie tak łatwo jednak dotrzeć na jej szczyt. Autokar dowiózł nas na parking. Tutaj skończyła się jego droga. Dalej przejazd był możliwy wieloosobowymi taksówkami zwanymi tutaj „szerut taxi” czyli takie nasze busy. Czekając na swoją kolej, wypiliśmy kawę (był tam bar), obejrzeliśmy „suweniry” i podziwialiśmy widoki. Oczywiście odbyła się również sesja zdjęciowa. Potem kolejno zajmowaliśmy miejsca w taksówkach. Wąska droga wiła się pod górę serpentynami. Kierowca kilka razy zatrzymywał się, by zrobić miejsce temu, który zjeżdżał. Tradycja chrześcijańska utożsamia Górę Tabor  z Górą Przemienienia (Ewangelia nie podaje dokładnie, że była to właśnie ta góra.) Jezus wspiął się na nią razem z Piotrem, Janem i Jakubem i w ich obecności się przemienił, czyli przyjął taką postać jak po zmartwychwstaniu. „A kiedy trwał na modlitwie zmienił się wygląd jego twarzy, a Jego odzienie stało się lśniąco białe”
Pokazał uczniom jaki będzie kiedyś. Pokazał im też, że jest łączność z niebem – widzieli Mojżesza i Eliasza, z którymi rozmawiał. Zabronił im jednak mówić o tym, ponieważ apostołowie jeszcze tego nie rozumieli. Obecna Bazylika na Górze Tabor powstała na początku XX w. (pierwszą wybudowała św. Helena). Zaprojektował ją Antonio Barluzzi.  Przez główne wejście wchodzi się do kościoła, który połączony jest z dwoma wieżami i kaplicami Mojżesza i  Eliasza. W witrażu znajduje się symbol pawia – ptaka królewskiego. Wewnątrz w okolicach ołtarza głównego widnieją mozaiki.  Wskazują one na przemienianie się Chrystusa:  Narodziny – Bóg przemienia się w Człowieka, Ustanowienie Eucharystii – Jezus staje się Chlebem Baranek (śmierć)- Jezus staje się nową ofiarą (złożoną zamiast baranka) Zmartwychwstanie – Ciało materialne Chrystusa przemienia się w Ciało uwielbione.
Przemienienie - Transfiguracja: Jezus stał się jakby Duchem. Razem z Mojżeszem i Eliaszem istnieli wtedy tak samo – jako Duchy. Jezus pokazał przez to jaki będzie po Zmartwychwstaniu, jaki będzie w niebie, pokazał świat Duchów (Mojżesz i Eliasz). Ta przemiana odbyła się w dwie strony: w Ciało uwielbione i z powrotem w Ciało materialne. Tak samo jak wjechaliśmy, tak też i zjechaliśmy  na dół, podziwiając przepiękne widoki. Teraz czekała na nas ryba św. Piotra, czyli tilapia, którą mieliśmy degustować. Taki dość duży bar, położony blisko Jeziora Galilejskiego, bardzo prosto urządzony: drewniane stoły i krzesła ustawione szeregowo i szybka obsługa. Większość z nas zamówiła właśnie rybę św. Piotra, bo jakżeby inaczej? A do tego cytryna, frytki, zestaw surówek Niektórzy skorzystali z innych propozycji menu. Wiadomo, że św. Piotr był rybakiem i łowił ryby w Jeziorze Galilejskim, więc jak będąc tu, można byłoby nie spróbować takiej ryby? Na pewno jest ona  atrakcją dla odwiedzających te miejsca, a dla właściciela baru jakimś stałym źródłem zarobku. Zwijaliśmy się, ponieważ byliśmy głodni no i trzeba było ustąpić miejsca innym grupom. 
Teraz podążyliśmy na Górę Błogosławieństw. To tu zgromadziły się tłumy wokół Jezusa, o On usiadł i nauczał. Kazanie Na Górze należy do najważniejszych nauk. Jezus dokonuje tu jakby rewolucji (Mat.5 -7). Pokazuje nowy sposób życia i myślenia, zwraca uwagę na miłość, bowiem tylko miłość może zapewnić człowiekowi prawdziwą wolność. Jezus mówiąc to, odpowiada na pragnienia i oczekiwania ludzi. Mówi do Żydów, że nie przyszedł zmieniać prawa, ale je wypełnić. (Żydzi żyli prawem, studiowali je). Jeżeli ktoś dopuści się zabójstwa, będzie sądzony, przykazanie bowiem mówi „nie zabijaj”, ale jeżeli ktoś się gniewa, to właśnie zabija bliźniego, nie fizycznie to robi, ale duchowo.
„Nie cudzołóż” – tego grzechu dopuszcza się nie tylko ten, kto cudzołoży, ale i ten kto z pożądaniem patrzy na kobietę. Popełnia go w sercu. Jezus mówi też, by zniszczyć powód do grzechu, nie prowokować zła „jeśli twoje oko jest powodem grzechu, wyłup je.” Krytykuje przywódców religijnych ( nie róbcie niczego tak, aby pokazać innym, że to robicie, by ludzie widzieli. Taka postawa jest zła.)
„Miłujcie nieprzyjaciół.” Jezus mówi, żeby nie wytykać innym ich wad, nie sądzić, ale  zacząć od siebie (zadra w oku innego człowieka, którą się widzi i belka w oku własnym, której się nie dostrzega. Stawia wymagania „wchodźcie przez wąska bramę. Brama przez którą wchodzi się do życia jest ciasna, a droga, która tam wiedzie jest wąska”. Jezus nie chce ofiary fałszywie składanej „idź najpierw pojednaj się z bratem” - mówi.
Nauczał jak ktoś, kto ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie – Jezus miał władzę nad swoimi słowami i popierał je czynami.
Góra gdzie Jezus wygłosił kazanie to miejsce strategiczne. Tędy prowadziły szlaki handlowe, przechodzili więc kupcy. W Kafarnaum był Mateusz, a więc urząd celny. Wokół znajdowały się wioski czy miasteczka. Znajduje się tu kościół, zbudowany w I połowie XX w. Jest ciekawy, ponieważ zbudowany jest na planie ośmiokąta, przez co nawiązuje do ośmiu błogosławieństw. Kopuła posiada 8 okien, a w nich teksty błogosławieństw. Kościół otoczony jest krużgankami, a wokół niego piękne ogrody z palmami krzewami i innymi egzotycznymi roślinami, z których część zachwyciła nas rozkwitłymi kolorowymi kwiatami.
 

13. Góra Tabor i Góra Błogosławieństw

12. Hajfa i Góra Karmel

autor: Teresa Kaciuba

Śladami Eliasza

Wstaliśmy chwilę wcześniej niż ostatnimi dniami (oczywiście dzwonił telefon i oczywiście po podniesieniu słuchawki przekazałyśmy – jak każdego dnia -pozdrowienie: ”salam alejkum”. Walizki spakowane czekały, więc po śniadaniu spróbowałyśmy dostać się do windy. Niestety, było to niemożliwe, ponieważ chętni byli chyba wszyscy goście hotelowi. Cóż było robić? Walizkę przed siebie i z 7 piętra schodami zeszłyśmy na dół. Oddałyśmy klucze, zapakowałyśmy walizki do bagażnika autokaru i w drogę. Nie wspomniałam jeszcze, że każdego dnia ksiądz Witold rozpoczynał modlitwę w autokarze, a wszyscy dołączali się. Kolędowaliśmy też. Tutaj wiodący głos należał do siostry Barbary.
Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy była Hajfa. Udaliśmy się na szczyt  Góry Karmel. Masyw ciągnie się wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Znajduje się tam Kościół Stella Maris (Gwiazda Morza) należący do Karmelitów. Wokół kościoła rozpościera się piękny ogród, który chyba każdego potrafi zachwycić. Nie da się tędy tak po prostu przejść. Nogi same się zatrzymują, by podziwiać piękno zamknięte w rosnących tu  kwiatach, krzewach i drzewach.
Sam kościół zbudowany został na planie krzyża. Pod ołtarzem znajduje się grota, w której prawdopodobnie ukrywał się Eliasz. Stoi  w niej figurka proroka. Na ołtarzu widoczna jest figura Madonny z Dzieciątkiem na kolanach, a u jej stóp – aniołowie. W zakrystii była możliwość zakupienia pamiątek, zwłaszcza medalików Matki Bożej Szkaplerznej. Z Górą Karmel związana jest osoba proroka Eliasza. Przyszło mu żyć w trudnych czasach, ponieważ Izraelici odwrócili się od Boga i razem z królem oddawali cześć pogańskiemu Baalowi. Zabili wszystkich proroków, a  Eliasza, który napominał króla, ten chciał zgładzić. Eliasz musiał się ukrywać. Stary Testament mówi, że Eliasz postanowił  wobec zgromadzonego ludu zrobić próbę, mającą pokazać Izraelitom, który Bóg jest prawdziwy. W tym celu wszedł na górę i kazał wezwać tam proroków Baala. Było ich ponad 400. Postanowił dowieść im, że jedynie Bóg Izraela jest Bogiem prawdziwym. Kazał im przygotować ołtarz ofiarny i położyć na nim cielca, ale nie podkładać ognia. Sam też tak miał uczynić. Potem mieli wzywać Baala, aby rozpalił ogień. Prorocy pogańskiego boga tak uczynili. Ale na próżno przez długi czas wzywali Baala, ogień się nie pojawił. Wtedy Eliasz wezwał Boga Jahwe. I zaraz ogień spadł z nieba. Lud widząc  to, nawrócił się do swojego Boga. W Księdze Królewskiej czytamy, że Eliasz wszedł na górę Karmel i wtulił głowę między kolana (taki sposób siadania). Powiedział swemu słudze, żeby poszedł i spojrzał w stronę morza. On poszedł, spojrzał , wrócił i powiedział, że nie ma nic. Powiedział mu żeby wracał 7 razy. Za siódmym razem sługa zobaczył mały obłok, który podnosił się znad morza. Powiedział mu Eliasz, żeby przekazał królowi, by uciekał, bo spadnie deszcz. Jest to pierwsze proroctwo o Maryi. Matka Boża z Góry Karmel to Ta z obłokiem. „Błogosławione łono, które cię nosiło i piersi, które ssałeś” – do Jezusa mówi tak pewna kobieta. Ona mówiła o sobie: o tym, że chciałaby być tak dla Jezusa, że chciałaby oddać siebie. Jezus jej odpowiedział że błogosławieni wszyscy, którzy słuchają słowa Bożego i realizują je. Jezus stawia tę kobietę jako przykład. Ofiaruje ona bowiem Bogu swoje łono – najintymniejszą część jaką posiada. Ona uwierzyła w słowa Jezusa, w to, że Jezus pochodzi od Boga.
Z Góry Karmel udaliśmy się na punkt widokowy. Przy dobrej widoczności  można stąd podziwiać przepiękną panoramę miasta. Niestety nie było nam to dane, ponieważ mżył deszcz i mocny wiatr dawał odczucie chłodu. Nie mniej jednak rozejrzeliśmy się wokoło, ponieważ widok, nawet zamglony, miał w sobie coś niepowtarzalnego. Potem już z okien autokaru patrzyliśmy na znajdującą się na zboczu góry świątynię Bahaistów i otaczające ją przepiękne ogrody. Nie mogliśmy tam wejść, ale nasz kierowca w ramach ”rekompensaty” dwa razy przejechał przez rondo, abyśmy oswoili się z tym widokiem. Ponoć mieszkańcy Hajfy kiedy widzą, że jakiś autokar robi na rondzie dwie rundy, wiedzą, że to Polacy. Stamtąd ruszyliśmy w kierunku Góry Tabor. Po drodze podziwialiśmy krajobraz. Stawał się on całkowicie odmienny od pustynnych i skalistych terenów Judei. Dolina Jizreel to najbardziej żyzna kraina w tej części świata. Aż nie chce się wierzyć, że taka zmiana krajobrazu. Ziemię pokrywa bujna, zielona roślinność – jakby inny świat.
Zaraz po wejściu do autokaru ksiądz Maciej poprosił Anię, by pozbierała kartki z pytaniami. Ania zauważyła na półce z przodu kapelusz. Nie należał do nikogo z naszej pielgrzymki, więc pożyczyła go na tę chwilę. Przeszła po autokarze i kapelusz wypełnił się kartkami. Teraz właśnie przyszła pora, by na nie odpowiadać. Ksiądz Maciej sumiennie wywiązał się z obietnicy. Przekrój pytań był różnorodny. Dotyczył m.in. wydarzeń opisanych w Ewangeliach, Aniołów Stróżów, małżeństw, związków nieformalnych itp.  Wszyscy byli usatysfakcjonowani odpowiedziami, nikt bowiem nie domagał się dodatkowych wyjaśnień.
 

12. Hajfa i Góra Karmel

11. Miejsce skazania, Kościół Biczowania i Kaplica św. Heleny

autor: Teresa Kaciuba

Via Dolorosa - Droga Krzyżowa

Stamtąd przeszliśmy kilka kroków do znajdującej się bardzo blisko Sadzawki Betesda zwanej Owczą (prowadzono tędy owce na ofiarę do świątyni). W VIII w. przed Chrystusem były tu łaźnie. Potem przychodzili do tego miejsca chorzy, oczekując na uzdrowienie. Kiedy woda poruszyła się, ten kto pierwszy wszedł, zostawał uzdrowiony. Co powodowało poruszenie wody? Odnośnie tego istnieją dwie teorie. Pierwsza mówi o źródle, które co jakiś czas wybuchało. Druga wskazuje na wodę, która ściekając napełniała cysterny. Wtedy otwierano je, a woda mogła spływać dalej. Ksiądz Maciej odczytał tu fragment Ewangelii św. Jana dotyczący sadzawki. Mówi on o człowieku,” który od 38 lat cierpiał na swoją chorobę”. Jezus spojrzał na niego i zapytał czy chce być zdrowym. Jezus nie pytał go o chorobę. Nie musiał. Wniknął w człowieka. „Poznał, że czeka już długi czas”. Człowiek ten miał problemy z chodzeniem. Czekał, by go ktoś wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Jednak zawsze ktoś go ubiegał. Jezus powiedział do niego: „Wstań. Weź łoże swoje i chodź.” Ale był szabat. Żydzi więc mówili do uzdrowionego człowieka, że nie wolno mu w szabat nosić łoża. On jednak powiedział, że ten kto go uzdrowił, tak mu polecił. Nie wiedział jednak, kto go uzdrowił. Jezus natomiast odszedł. Nie dal się poznać. Nie chciał, by zrobiono z niego celebrytę. (Przy sadzawce bowiem było dużo ludzi). Ale spotkał uzdrowionego człowieka w świątyni. „Nie grzesz więcej, aby ci się nic gorszego nie przytrafiło.” (nie stało). Jak to rozumieć? Czy grzech powoduje chorobę? – Nie! Chodzi o to, że człowiek czasem jest sam sobie winien, ale tego nie rozumie. Słowa Jezusa można by przetłumaczyć następująco: ”Myśl co robisz, nie postępuj głupio”. Jezus prostuje myślenie ludzi. Mówi  tym, by nie obwiniali Boga, za zło, które ich spotyka. Kiedy człowiek ten wyszedł ze świątyni, udał się do Żydów i  powiedział im, że uzdrowił go Jezus. Ci chcieli oskarżyć Jezusa. Ale nie dlatego, że pomógł, tylko dlatego, że zrobił to w szabat. W dodatku nazywał Boga swoim ojcem. Biblia przedstawia kontakty ludzi z Bogiem. Są tam opisane relacje zarówno pozytywne jak i negatywne m.in. gwałty, wojny, bluźnierstwa. Biblia tego nie wybiela. Przedstawia je tak, jak miały one miejsce.
Następnie przeszliśmy do miejsca skazania Jezusa – Litostrotos. Był to brukowany dziedziniec znajdujący się prawdopodobnie w twierdzy (pałacu) Antonia. Twierdzę zbudował Herod Wielki, i dał jej taką nazwę na cześć Marka Antoniusza. Piłat przebywał tu w czasie Paschy, aby osobiście dowodzić żołnierzami rzymskimi, których zadaniem było utrzymanie porządku, ponieważ na ten czas przybywało do Jerozolimy dwa razy tyle pielgrzymów, ile miasto liczyło ludzi.
Stamtąd skierowaliśmy się do Kościoła Biczowania zwanego Flagellation. Pochodzi  z XII w. ostateczny kształt nadał mu Antonio Barluzzi na początku XX w. Kilka słów na temat Piłata. Pochodził z Pontu- stąd Poncjusz. Był prokuratorem (namiestnikiem) Judei ustanowionym przez cesarza. Relacje pomiędzy nim a Żydami nie były dobre. Wiedział on, że Żydzi wydali Jezusa przez zawiść. Myślał, że kiedy zobaczą ubiczowanego Jezusa, to im przejdzie i zostawią Go. Ale tak się nie stało mimo, że niedawno patrzyli na cuda i wołali „hosanna”, teraz krzyczeli głośno: ”Ukrzyżuj, ukrzyżuj”. W końcu zaszantażowali Piłata wołając: ” Jeżeli go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi”. To sprawiło, że Piłat się ugiął i wydal Jezusa na ukrzyżowanie. Kiedy Judasz opamiętał się, przyszedł do Żydów mówiąc: „wydałem niewinnego” i zwrócił pieniądze. Jednak Żydzi nie wzięli tych pieniędzy z powrotem, „bo były zapłatą za krew” – przyznali się tym samym do winy.
Teraz udaliśmy się śladami Jezusa na Drogę krzyżową – Via Dolorosa. Ksiądz Maciej zaapelował, abyśmy przeszli Ją w ciszy. To znaczy, że Ksiądz prowadzi rozważanie, a my słuchamy i milcząc przechodzimy do poszczególnych stacji. Mamy patrzeć na Drogę Krzyżową w kontekście Zmartwychwstania. „Nie płaczcie nade mną”- mówił Jezus.
Chyba właśnie to wsłuchanie się w słowa Księdza i milczenie sprawiło, że przejście Drogą Krzyżową mną wstrząsnęło. Teraz tylko to się liczyło. Nie widziałam ludzi, nie miałam potrzeby robienia zdjęć, dzielenia się spostrzeżeniami. Szłam tą drogą, którą szedł umęczony Jezus. Dźwigał krzyż (prawdopodobnie poprzeczna belkę, do której miał przywiązane ręce. Dlatego nie mógł się ratować i upadał). Różne myśli przechodziły mi przez głowę. Inaczej to sobie wyobrażałam (choć program Cejrowskiego „Boso przez świat” trochę mnie naprowadził). Centrum miasta. Głowna ulica. Sklepiki, kramy, mnóstwo ludzi. Gwar. Każdy zachwala swój towar. A tu pojawia się pochód. Prowadzą skazańca. Właśnie tędy. Czy ktoś zwraca na Niego uwagę? Pewnie nie bardzo. Każdy zajmuje się swoimi sprawami. Przecież takie sytuacje nie należą tu do rzadkości. Za miastem jest miejsce straceń. Wielu skazańców tędy wyprowadzają z miasta poza jego obręb, by tam wykonać wyrok. Żołnierze rzymscy też pewnie chcą mieć to już za sobą. Poganiają, krzyczą. Dla nich to jeden z wielu. Im prędzej wykonają rozkaz, tym szybciej będą mogli odpocząć. Pewnie jest gorąco. Słońce tam nie żałuje swoich promieni. Jak tu iść? Może ktoś pomoże? Nie ma chętnych. Więc trzeba przymusić. Padło na Szymona z Cyreny. Szedł właśnie tędy. Kazali mu wziąć krzyż. Czy chciał…? Ale wziął. Nie zamienił słowa z Jezusem. Ale popatrzyli na siebie. Jezus spojrzał mu w oczy. To spojrzenie zmieniło nastawienie Szymona.  Jeszcze Weronika. Podbiegła do Jezusa. Chciała Mu ulżyć i otarła Jego twarz. Czy się nie bała…? Przecież żołnierze mogli ja nawet zabić. A Jezus? Zostawił na chuście „obraz” Swojej twarzy. No i kobiety. Szły płacząc nad Jezusem. Współczuły Mu. Jezus spojrzał na nie i powiedział: „ Nie płaczcie nade mną. Płaczcie raczej nad sobą … .” Jezus wiedział, że cierpi z własnej woli, z własnego wyboru, ale Jego cierpienie zakończy się i nastąpi Zmartwychwstanie.
A jak postępują ludzie? Czy zmienią (poprawią) swoje życie? Czy wykorzystają czas, który Bóg im daje? Jezus kieruje ostrzeżenie, także i do mnie, do każdego.
A ja….?  czy mam świadomość swoich grzechów? Czy mam wolę, by się nawrócić?
Ta Droga Krzyżowa wywiera niesamowite wrażenie. Dotarło do mnie, gdzie jestem. Przejście Tędy uświadomiło mi bardzo jasno i wymownie, że Jezus szedł tędy z Krzyżem, znosił wszystkie cierpienia także i dla mnie. Dlaczego? Bo mnie kocha. Kocha ludzi - nas wszystkich. To jedyne takie miejsce na świecie, w którym coś się w nas przełamuje. Coś sprawia, że zaczynamy inaczej myśleć i patrzeć – głębiej. Zaczynamy widzieć to, czego dotąd nie dostrzegaliśmy, lub nie dopuszczaliśmy do siebie. Przejście Via Dolorosa  było ogromnym przeżyciem. Nie dało się powstrzymać łez, zapanować nad wzruszeniem. Cztery ostatnie stacje znajdują się w Bazylice Zmartwychwstania. Weszliśmy więc do środka. Najpierw skierowaliśmy kroki do Kaplicy św.  Heleny, umiejscowionej pod Golgotą zwaną również Miejscem Czaszki. Spojrzeliśmy w gorę i zobaczyliśmy trzy otwory – miejsca gdzie stały trzy krzyże: Jezusa i ukrzyżowanych razem z Nim dwóch łotrów. Wg. tradycji św. Helena w wyniku prac wykopaliskowych (na miejscu ukrzyżowania stała świątynia bogini Wenus, którą kazał zbudować cesarz Hadrian) odnalazła krzyże (belki) i tabliczkę z napisem, który kazał umieścić Piłat. Aby się przekonać, na którym krzyżu umarł Jezus, kazała przyprowadzić bardzo chorą kobietę. Kładziono ja na każdą belkę. Z jednej wstała o własnych siłach. Tę właśnie uznano, za należącą do Chrystusa.
Nieco dalej znajduje się Kaplica Adama.  Krzyż Chrystusa miał stanąć nad grobem pierwszego człowieka. Miało to znaczenie symboliczne. W momencie śmierci Jezusa, pierwsze krople krwi padły z wysokości krzyża na ziemię, na grób Adama, wybawiając go z otchłani, następnie Ewę i wszystkich sprawiedliwych, którzy nie mogli wejść do raju i czekali w otchłani na odkupienie. Bramy nieba były bowiem zamknięte i mógł je otworzyć dopiero Chrystus. W Ewangelii czytamy, że: „ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać”. To pionowe pęknięcie Golgoty widoczne jest tam po dziś dzień.
Stamtąd po schodkach weszliśmy na Golgotę. Staliśmy dobrą chwilę w kolejce, aby dojść do XII stacji (Pan Jezus umiera na Krzyżu) i dotknąć własną ręką skały Golgoty. Znajduje się ona pod ołtarzem, do którego dochodzi się na kolanach.
Tam właśnie przydarzyła mi się pewna sytuacja, którą też będę z sympatią wspominać. Otóż nasza grupa rozdzieliła się i na Golgotę wchodziliśmy już indywidualnie. Nagle usłyszałam język rosyjski. Było to dość zaskakujące, gdyż dominował angielski, słyszało się też inne języki. Przewodniczka przedstawiała grupie rosyjskojęzycznej kolejne stacje. Część z nich słuchała, część rozproszyła się, wciskając się między stojących w kolejce. Przewodniczka  a. Mówiła, że są dobrymi ludźmi, że obok również stoją dobrzy ludzie, którzy  niestety nie rozumieją, co oni mówią.

 -????????, ? ??????? (Przepraszam, ja rozumiem) – powiedziałam
   i uśmiechnęłam się wywołując pełne zaskoczenie.
- ?????  (Tak????)
- ??.?? ????????????? ????? ?????????. (Tak. Pani bardzo ciekawie opowiada)
- ? ?? ????????? (Pani słucha?)- była wyraźnie zdziwiona.
- ??, ???????????. (Tak z uwagą.)
- ?? ??? ?????? (Tak bez pieniążków?) -uśmiechnęła się.
- ??? ?????. ??? ??? ????? ???????? ??? ?? ????????. (Bez pieniążków.   
  Bardzo podoba mi się jak Pani opowiada)
To był wstęp do rozmowy. Okazało się , że pani ma grupę z Rosji, a sama pochodzi ze Lwowa i tam mieszka.
- ?? ?????? (Jesteśmy sąsiadami) – stwierdziła, kiedy powiedziałam, że jesteśmy z okolic Przemyśla.
Zamieniliśmy jeszcze kilka zdań i pożyczyliśmy sobie wszystkiego dobrego, ponieważ kolejka przesunęła się znacznie i dochodziliśmy już do miejsca, gdzie stał krzyż i gdzie można było dotknąć i poczuć chłód skały Golgoty. Miałyśmy jeszcze trochę czasu do umówionej godziny spotkania grupy, więc postanowiłyśmy spędzić go na modlitwie. Nie wchodziłyśmy po raz drugi do grobu Chrystusa, ponieważ teraz kolejka była długa i zakręcona, ale poszłyśmy do Kaplicy Najświętszego Sakramentu (Kaplicy Ukazania się Chrystusa Matce). Potem usiadłyśmy na ławce będącej blisko wejścia do grobu Pańskiego. Ostatnie słowa modlitwy, spojrzenie na kaplicę z zewnątrz, na ludzi, którzy przybyli tu z różnych pobudek. Bardzo dużo Azjatów spotkaliśmy. „Oni są nadzieją kościoła” powiedział ksiądz Maciej.
Przed Bazyliką zbierała się już nasza grupa. Kiedy dołączyli wszyscy, mogliśmy pójść dalej. Przeszliśmy więc jeszcze do Ściany Płaczu. Tam też spotkaliśmy „naszych znajomych” z Golgoty. Mieliśmy trochę czasu, aby podejść blisko, przyjrzeć się temu miejscu, modlitwie Żydów, samemu  pomodlić się. Potem powrót do Betlejem, kolacja i ostatnia noc w naszym hotelu.
Ksiądz Maciej zadał nam zadanie. Każdy z nas miał przygotować na następny dzień 2 pytania. Mogły one dotyczyć treści Ewangelii, lub odnosić się do religii, kościoła itp. Pytania należało napisać na kartce. Ksiądz miał na wszystkie odpowiedzieć. Zadanie okazało się na tyle trudne, że początkowo czułam zamęt, nie wiedziałam o co i jak zapytać, żeby to miało sens. Dopiero kiedy skoncentrowałam się  i uporządkowałam myśli, zadanie okazało się wykonalne.

11. Miejsce skazania, Kościół Biczowania i Kaplica św. Heleny

10. Bazylika Zmartwychwstania, Boży Grób i Kościół św. Anny

autor: Teresa Kaciuba

Ostatni dzień w Jerozolimie

Ranek podobny do poprzednich i po śniadaniu wyjazd. Dzisiaj ostatni dzień w Jerozolimie. Udaliśmy się do Bazyliki Zmartwychwstania. Zbudowała ją matka cesarza Konstantyna - św. Helena w IV w. Rzymianie wykorzystywali kamieniołom, na którym była Golgota jako miejsce straceń. Znajdowało się ono poza murami miasta. Obok był cmentarz z grobami  wykutymi w skale. W takim grobie został pochowany Jezus. W kilka lat po śmierci Jezusa teren ten włączono w obręb miasta i zakazano grzebania zmarłych. Potem na rozkaz cesarza Hadriana cały kamieniołom wraz z Golgotą został zasypany. Św. Helena rozmawiając z mieszkańcami sama ustaliła, gdzie mogło być to miejsce. Odnalazła Golgotę i trzy krzyże. W tym miejscu postanowiła wybudować Bazylikę, tak by Golgota i grób Jezusa znalazły się w jej wnętrzu.
W VII w. Bazylikę spalili i zburzyli  Persowie, później pewien mnich podjął się odbudowy. Ostateczny kształt nadali jej Krzyżowcy.
O Bazylikę od lat trwają spory dotyczące jej użytkowania pomiędzy kościołem katolickim, prawosławnymi i ormiańskim. W połowie XIX w. ustalono tzw. „status quo” czyli stałe, niezmienne zasady dotyczące użytkowania, a klucze do drzwi otrzymali muzułmanie. Są one w tejże rodzinie muzułmańskiej po dziś dzień. Otwieranie i zamykanie bazyliki to cały ceremoniał. Pomiędzy duchownymi tych i innych odłamów, którzy sprawują tam liturgię, trwają nieustanne spory, co sprawia, że bazylika niszczeje, a nikt nie chce podjąć się renowacji. Do bazyliki prowadzi jedno wejście. Wnętrze jest tak ogromne, że można się tam zgubić. Nie ma głównego ołtarza, tylko różne kaplice. Przechodzi tamtędy mnóstwo ludzi, co sprawia, iż ma się na początku wrażenie, że to bardziej bazar jakiś niż świątynia. W dodatku przy ścianach drabiny, płotki, taki po prostu bałagan.
W Kaplicy Krzyżowców uczestniczyliśmy we Mszy św. i rozważaniu fr. Pisma św. dotyczącego Zmartwychwstania. W Ewangelii św. Jana czytamy:
„Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu.  A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. ”
„Ów drugi uczeń” – to Jan. Ewangelista pisze o sobie. Nie wszedł pierwszy do grobu, ponieważ bał się, co tam ujrzy. „Ujrzał i uwierzył”. Co ujrzał? – Nic. Nikogo nie było. Uwierzył, że wypełniło się Pismo. Zmartwychwstanie Jezusa jest najważniejsze. Świadczy o tym, że On jest. Zapewnia nam wieczność. Dowodem jest również Łazarz, który zmarł i wrócił. Jest to dla nas najlepsza perspektywa z możliwych. Wracając do Piotra i Jana, którzy pobiegli do grobu, reagując tak na wiadomość od kobiet, że grób jest pusty. Piotr był narwany, nie mógł czekać, musiał sprawdzić, doświadczyć sam, czy kobiety mówiły prawdę. Dopiero teraz kiedy zobaczył pusty grób, wszystko mu się poukładało. Jezus mówił wcześniej, że zmartwychwstanie, ale wtedy apostołowie nie rozumieli tego. Misja Jezusa,  który przybrał postać ludzką i przyszedł na ziemię ,to ZBAWIENIE człowieka, ponieważ człowiek nie jest w stanie poradzić sobie z tym sam. Bóg istnieje w sposób duchowy. Jest duchem. Nie ma początku ani końca. Tenże Bóg uniża samego siebie  i staje się człowiekiem. To, że jest Bogiem nie zwalnia od bólu, cierpienia, samotności. Pozwala przejść przez to.
Nie wolno oddzielać pasyjności od Zmartwychwstania. Jest to całość. A my współczujemy Jezusowi (nabożeństwa pasyjne gromadzą najwięcej ludzi), ale oddzielamy Mękę od Zmartwychwstania. A to tworzy całość i nie należy do tych części  (etapów) podchodzić oddzielnie. Wszystko co zrobił Jezus jest do powtórzenia przez jego moc. Jezus dał świadectwo.
Rodzi się pytanie: Jak to jest z duszą i ciałem? Teologicznie śmierć jest odłączeniem duszy od ciała. Zmartwychwstanie powoduje, że uzyskuje się inny rodzaj ciała – ciało uwielbione Jezus miał takie po Zmartwychwstaniu, mógł przenikać np. przez ściany, ukazywać się: w drodze do Emaus, nad Jeziorem Galilejskim, w Wieczerniku. Fizyczne ciało Jezusa przemieniło się w uwielbione, dlatego ciała nie było w grobie. Żydzi natomiast powiedzieli, że to uczniowie wykradli ciało Jezusa. Jezus już wcześniej przybierał ciało uwielbione. Stało się to na Górze Tabor. Jezus przemienił się wtedy  - przeobraził – przybrał ciało uwielbione, czyli takie jak po Zmartwychwstaniu. Tak samo będzie z nami. Taki jest bowiem sens Zmartwychwstania.
Po Mszy św. ksiądz Maciej poszedł sprawdzić jak duża jest kolejka do Bożego Grobu. Po chwili wrócił i stwierdził, że chyba cud się stał, ponieważ kolejki prawie nie ma. Może 10 minut oczekiwaliśmy. Im podchodziłam bliżej, tym bardziej nachodziły  mnie różne myśli. Nie mogłam się skupić, ale coś jakby mnie popychało. Usłyszałam tylko, że nie wolno robić zdjęć i zobaczyłam jakiegoś mnicha, który pełnił tu rolę „dyrygenta”. Wejście było bardzo niskie. Wymagało, żeby zgiąć się w pół. Samo pomieszczenie niewielkie. Po prawej stronie kamienna płyta, to tam znajdowało się ciało Jezusa, po złożeniu Go w grobie. Uklękłam. Chwila na modlitwę. Dosłownie chwila. Mnich dał znak, że trzeba ustąpić miejsca innym. Co powiedzieć Jezusowi w takiej chwili? Czasem wystarczy milczenie. On wie.

Kiedy już wszyscy odwiedzili Boży Grób, opuściliśmy Bazylikę (potem wróciliśmy jeszcze) i skierowaliśmy się do Kościoła św. Anny. Tradycja mówi, że świątynia stoi w miejscu dawnego domu rodziców Maryi św. Anny i św. Joachima. Zgodnie z nią Maryja urodziła się tutaj. Potem  rodzina  przeniosła się do Nazaretu. Znajduje się tu figurka św. Anny, która trzyma na kolanach małą Miriam. Kościół posiada doskonałą akustykę. Odbywają się tu często koncerty. My również daliśmy „mini koncert.” Siostra Barbara ustawiła odpowiednio naszą grupę, po czym uniosła obie ręce i obejmując rolę dyrygenta, dala znak. I tak oto połączyliśmy swoje głosy śpiewając kolędę   i zaznaczając swoją  obecność w tym miejscu.

10. Bazylika Zmartwychwstania, Boży Grób i Kościół św. Anny

9. Dzielnica ortodoksyjna i widok z Góry Oliwnej

autor: Teresa Kaciuba

Jerozolima nocą

Na wtorkowy wieczór ksiądz Maciej zaplanował wycieczkę Jerozolima nocą. Więc po smakowitej kolacji w naszym hotelu, spotkaliśmy się
w autokarze, by pojechać razem do Jerozolimy i zobaczyć ja nocą. Zrobiło się dość chłodno, więc włożyliśmy ciepłe ubrania. Wzięłam nawet czapkę i rękawiczki, jak się potem okazało, był to dobry pomysł. Najpierw zatrzymaliśmy się pod Knesetem czyli parlamentem. Ksiądz powiedział nam kiedy został założony, na jakich zasadach działa, ilu ma członków. Sam budynek jest niewysoki i ma kształt kwadratu. Blisko Knesetu stoi ogromna Menora czyli siedmioramienny świecznik. Izrael otrzymał ją od Brytyjczyków. Sześć ramion wskazuje na świat stworzony przez Stwórcę w ciągu sześciu dni. Środkowe ramię (najgrubsze) na którym wspiera się podstawa, symbolizuje świętą Obecność Boga. Menora stała w Świątyni przed Arką Przymierza. Żydzi uważają, że symbolizuje ona płonący krzew, który ujrzał Mojżesz i z którego usłyszał Głos Boga.
Stamtąd pojechaliśmy do dzielnicy ortodoksyjnej, ale nie wysiadaliśmy z autokaru, żeby tamtędy przejść. Nasz kierowca jechał wolno, my patrzyliśmy,  a ksiądz Maciej przekazywał  informacje. Prosił nas żeby nie robić zdjęć z fleszem. Mogłoby to bowiem różnie się skończyć. Ortodoksi nie lubią, kiedy się ich fotografuje i potrafią być agresywni. Miałam wrażenie, że czas zatrzymał się tam w XIX w. Dzielnica w dzień prawie wymarła, wieczorem budziła się do życia. Mnóstwo ludzi gdzieś podążało. Zwracali uwagę swoim wyglądem, sposobem poruszania się. Mężczyźni mieli czarne ubrania, takie dłuższe marynarki czy płaszcze. Na głowach zaś kapelusze. To właśnie te kapelusze odróżniały ich od siebie, ponieważ wskazywały ich przynależność do określonego rabinatu. Miałam wrażenie, że ci mężczyźni nie idą, tylko podbiegają, tak jakby chcieli przemknąć niepostrzeżenie. Okazuje się, że oni nie pracują, nie odbywają służby wojskowej. Po prostu całe życie studiują Torę. Bardzo szybko żenią się, małżeństwa są ustawiane. Kobiety zamężne nie mogą pokazywać publicznie włosów, bo jest to dla nich intymna część ciała, którą może widzieć tylko mąż. Widzieliśmy kobiety – starsze panie, ładnie ubrane, ale miały peruki. Generalnie nie dbają o czystość. Cała dzielnica jest „zapuszczona”, ale nie przejmują się tym.
Kolejnym miejscem, do którego udaliśmy się był punkt widokowy na Górze Oliwnej. Spojrzenie na miasto z góry. Nie da się nie dostrzec najbardziej charakterystycznej  budowli czyli meczetu ze złota kopułą. Ona po prostu sama rzuca się w oczy. Sesja zdjęciowa musiała się tutaj odbyć obowiązkowo. Taki widok należało zapisać w pamięci i koniecznie utrwalić na dodatkowym nośniku. Potem przez Bramę Jafską (tędy prowadziła droga do Jafy) przeszliśmy spacerkiem do Ściany Płaczu. Stanowi ona pozostałość po Świątyni Jerozolimskiej i jest ważnym miejscem dla Żydów, którzy przychodzą tu się modlić. Ściana podzielona jest na część przeznaczoną oddzielnie dla mężczyzn i dla kobiet. Kobiety mają mniej powierzchni. Mężczyźni zakładają na głowę jarmułki, żeby być bliżej Boga. Modlą się cicho lub głośno, wykonując przy tym ruchy ciałem (my mówimy, że się kiwają). Czytają Torę, śpiewają, nawet tańczą. W szczeliny muru wkładają kartki z prośbami, całując przy tym mur. Można tam dostać się o dowolnej godzinie w ciągu całej doby.  Warunek -  przejście przez kontrolę  pirotechniczną.  Jest to inny sposób modlitwy niż nasza, pewnie dlatego wywołał w nas odrobinę zdziwienia. Ale przecież liczy się sama modlitwa, zaangażowanie, a nie to czy się klęczy, stoi lub kołysze. Modlić się można wszędzie i o każdym czasie: głośno, cicho, w myślach, indywidualnie czy w grupie. Ważne jest żeby się modlić.
A jak? – każdy wybiera sam. Akurat kiedy przyszliśmy w okolice Ściany Płaczu, zgromadziło się tam sporo ludzi. W części przeznaczonej dla mężczyzn, kilkunastu Żydów w czarnych ubraniach i jarmułkach śpiewało głośno i tańczyło. Inni modlili się w ciszy. Nikt nikomu nie przeszkadzał w modlitwie. Przewodnicy, którzy przychodzili tu z grupami, przekazywali informacje przed wejściem na „teren modlitwy”, na który każdy już wchodził indywidualnie, by porozmawiać z Bogiem. Stamtąd wróciliśmy do naszego hotelu w Betlejem na nocleg.

 

9. Dzielnica ortodoksyjna i widok z Góry Oliwnej

8. Grota Mleczna, Bazylika Narodzenia

autor: Teresa Kaciuba

Śladami św. Rodziny w Betlejem

Idąc śladami Jezusa, wróciliśmy do Betlejem. Tam w pobliżu Bazyliki Narodzenia  znajduje się Grota Mleczna. Tradycja mówi, że święta Rodzina uciekając do Egiptu zatrzymała się w tym miejscu na chwilę. Maryja karmiła tu małego Jezusa i kropla mleka spada na skałę, która przybrała biały kolor. Dlatego ludzie modlą się tu o potomstwo. Kupują również biały proszek pochodzący ze skały z nadzieją, że spożycie go przyczyni się do pojawienia się potomstwa i są dowody na to, że prośby zostają wysłuchane. Maryję czczono tu od dawna. W tym miejscu w V w. zbudowano świątynię. Przechodziła ona różne koleje aż do XIX w. kiedy to zbudowano obok klasztor. Nad grotą znajduje się Kaplica Najświętszego Sakramentu. Ołtarz – tryptyk został wykonany w Gdańsku. Przez 24 godziny na dobę siostry zakonne adorują tu Najświętszy Sakrament. Drugi akcent polski to figura Matki Bożej Ludźmierskiej, przywieziona przez górali z Podhala.
Najstarszą bazyliką świata jest Bazylika Narodzenia. Została zbudowana w IV w. z inicjatywy św. Heleny. Tylko raz została zburzona. W II w. cesarz Hadrian zasadził tu oliwki i utworzył kult Heliosa. Kult trwał tak długo, jak długo żył Hadrian. Wraz z jego śmiercią zapomniano o Heliosie. Główne wejście do świątyni jest bardzo niskie. Miało to zapobiegać wjeżdżaniu do niej na koniach przez muzułmanów, od kiedy przejęli nad nią kontrolę. Obecnie należy do prawosławnych Greków. Wewnątrz po obu stronach znajdują się ogromne kolumny oraz duży ołtarz. Zwisa też mnóstwo lamp. Przez niewielkie wejście pod ołtarzem przeszliśmy do Groty Narodzenia. Sama myśl, że jestem tam, gdzie narodził  się Jezus, wywołała dreszcz na ciele. Jak na nie swoich nogach podeszłam do ołtarza, uklękłam i już na kolanach przesunęłam się wraz z innymi w kierunku gwiazdy w podłodze. Ona właśnie wyznacza miejsce narodzin. Liczy 14 ramion, co symbolizuje 14 pokoleń.  Przez szkło w gwieździe widać skałę groty. Nie wiem czy zdołałam pomodlić się słowami. Ucałowałam to miejsce i trwałam chwilę w milczeniu. A moje oczy zrobiły się jakieś szkliste. Nieco dalej jest wgłębienie gdzie stał żłóbek.
Za którymś razem w trakcie przejazdu do Betlejem ksiądz Maciej zadał nam takie pytanie, niby bardzo proste. Co znaczy, że nie było miejsca w Betlejem i Jezus urodził się w grocie za miastem?.  Nie mieliśmy wątpliwości: przecież ogłoszono spis i do Betlejem przyszło wtedy dużo ludzi. Ci, którzy przybyli wcześniej znaleźli miejsce na nocleg. A dla Józefa i Maryi po prostu go zabrakło. Wszystko było już zajęte. Jak to zajęte? – zaczął drążyć ksiądz Maciej – przecież Betlejem przygotowało się do przyjęcia ludzi. Mieszkańcy oferowali wręcz swoje usługi. Nie za darmo oczywiście. Każdy  płacił za wynajęcie lokum. Jeżeli tak było, to dlaczego Józef z Maryją nie zdołali wynająć pokoju? Otóż – wyjaśnił ksiądz Maciej- to nie tak, że nie było miejsca ze względu na dużą liczbę ludzi. Maryja była w 9 miesiącu i w każdej chwili mogła urodzić. Wtedy dom stałby się nieczysty (krew) i trzeba byłoby składać ofiary w świątyni. Za wszystko były bowiem ustalone konkretne ofiary, jakie? – mówi o tym Księga Kapłańska. Stanowiło to jakiś problem. A po co mieli dokładać sobie kłopotów? Zobaczyli Maryję, powiedzieli, że nie ma miejsca i zamknęli drzwi. Tak było najprościej. Nikt z nas nie miał pojęcia, że tak właśnie było. Przypuszczam, że nie my jedni. Nie znamy praw, zwyczajów ówczesnej rzeczywistości. Patrzymy na tamte czasy, ale nie wchodzimy w nie. Myślimy swoimi, dzisiejszymi  kategoriami. Oj, niewiele wiemy. Nawet czytając Pismo Święte (jeżeli czytamy)lub słuchając w Kościele  nie wysilamy się, żeby postawić jakieś pytanie, zgłębić treść.
O narodzeniu Jezusa pisali: Pierwszą Ewangelię napisał św. Mateusz. Zaczął od rodowodu Jezusa. Napisał, że Józef z Maryją byli po ślubie, ale nie mieszkali razem. Józef chciał opuścić Maryję, ponieważ zaszła w ciążę (a przecież nie byli ze sobą). Nie pisze o niczym innym. Stwierdza tylko fakt: tak było. Wyjaśnia koligacje Maryi i Józefa. Św. Marek pisze, że Maryja stała się brzemienna za sprawą Ducha św. Św. Łukasz natomiast opisuje barwnie i szeroko. Są to ewangelie synoptyczne czyli pochodzące z jednego źródła. Zostały one podzielone na: 3+1, a więc Marek, Mateusz, Łukasz + Jan. Św. Jan pisze: ”Na początku było słowo” Logos – słowo szeroko rozumiane. Posiada moc sprawczą. Bóg powiedział Słowo i stało się. Jest to bardziej wywód filozoficzny, o samym Narodzeniu nie pisze.
Do Bazyliki Narodzenia przylega Kościół św. Katarzyny, który powstał w latach 80-tych XIX w. Z Bazyliką Narodzenia łączy go przejście. Można z niego skorzystać tylko w czasie popołudniowej procesji franciszkanów, którzy przechodzą tędy do należącej do nich Kaplicy Żłóbka. Na dziedzińcu przed głównym wejściem do kościoła widoczny jest pomnik św. Hieronima, a wewnątrz przejście do groty (przy Grocie Narodzenia) w której przez ponad 30 lat pracował  dokonując przekładu Pisma św. na język łaciński (Wulgata). Tłumaczył również Torę na język grecki. Św. Hieronim pochodził z Dalmacji – dzisiejsza Chorwacja. Stamtąd zawędrował do Rzymu i prosił papieża o pozwolenie pójścia do Betlejem. Takowe uzyskał. Zobaczyliśmy też Grotę św. Józefa. To tu anioł ostrzegł  Józefa  przed niebezpieczeństwem grożącym Dziecięciu od Heroda. Obok są Groty młodzianków (dzieci wymordowanych przez Heroda). Znajdują się tu jeszcze kaplice świętych: Pauli, Eustachii i Euzebiusza. Groty te są tak jakby przedłużeniem Groty Narodzenia. Św. Katarzyna urodziła się w Aleksandrii pod koniec III w. w rodzinie pogańskiej jako Dorota. Była osobą wykształconą i bogatą. Pod wpływem rozmów z mnichem syryjskim została chrześcijanką. W czasie prześladowań  śmiało wyznawała  swoją wiarę. Żeby jej to wyperswadować, sprowadzono 50 uczonych. Jednak Katarzyna w taki sposób mówiła i posługiwała się cytatami z pisma św. sprawiła, że to oni się nawrócili. Została potem poddana torturom: rozciągano ja na kole, ale  nie wyrzekła się wiary. Jest patronką kolejarzy.
 

8. Grota Mleczna, Bazylika Narodzenia

7. Dominus Flevit, Bazylika Narodów, In Galicantu

autor: Teresa Kaciuba

W stronę Getsemani

Poszliśmy w kierunku Kościoła Dominus Flevit  - Pan zapłakał. Nie mogliśmy jednak wejść do środka. Obejrzeliśmy go więc z zewnątrz. Kościół ma kształt łzy i znajduje się na zboczu Góry Oliwnej. Pochodzi z polowy XIX w i jest dziełem Antonia Barluzziego. Rozlega się z niego wspaniały widok na Jerozolimę, co umożliwia duże okno za ołtarzem. Kościół upamiętnia Jezusa, który przechodząc tędy przystanął, może nawet usiadł, spojrzał na Jerozolimę i zapłakał nad jej losem. Musiał odczuwać wtedy ogromny smutek, który przerodził się w żal i łzy, że ludzie nie rozpoznali Mesjasza. Jezus przepowiedział, że miasto zostanie zburzone i nie zostanie „kamień na kamieniu”.
Wg. biblistów to miejsce należało do Jana (opisuje jak się tutaj skradał). Ewangelia Marka podaje informację o tym miejscu bardzo skrótowo. Św. Łukasz natomiast pisze, że Jezus pocił się krwią. Tak mogło być. Jezus musiał doświadczyć ogromnego stresu, przeżycia neurologicznego. Jezus bał się - był człowiekiem, a to jest uczucie ludzkie. „Czuwajcie i módlcie się”  - mówił do Apostołów. Oni zaś posnęli. Duch ich był ochoczy, ale ciało niestety nie zawsze podlega duchowi, zwłaszcza że zapadła noc. Żeby przełamać taki stan, konieczna jest modlitwa. Znajduje się tu kościół zwany Bazyliką Narodów. Na jego budowę składało się wiele krajów również i Polska. Jezus spędził w tym miejscu ostatnie godziny przed pojmaniem. W kościele panuje półmrok. Przed  ołtarzem widać fragment skały. Część jej widoczna jest również na zewnątrz. Tradycja mówi, że Jezus miał się przy niej modlić. Na nią też spadły krople krwawego potu Jezusa. Jest ona otoczona płotem, który symbolizuje koronę cierniową. Elementem polskim jest mozaika przedstawiająca scenę pojmania Jezusa i orzeł, ufundowane przez żołnierzy armii gen. Andersa, którzy tędy przechodzili w 1945 r.
Następnym miejscem który odwiedziliśmy był położony w pobliżu Ogrodu Oliwnego, w dolinie Cedronu  Kościół Grobu Najświętszej Maryi Panny, którym opiekują się Ormianie. (My czcimy zaśnięcie NMP na Syjonie). Grób Maryi  znajduje się w podziemiach, do których prowadzi 48 schodów (są szerokie). Wnętrze jest ozdobione ikonami na ścianach, mnóstwem świec i lamp. Sam grób w rodzaju ławy wykuty został w skale. Do kościoła prawie przylega Grota Pojmania  (GETHSEMANI). To tu Judasz przyprowadził żołnierzy i zdradził Jezusa. Sam Jezus wcześniej zatrzymywał się w tej grocie. Znajdowały się w niej malowidła, teraz ich nie ma. Potem przeszliśmy do Kościoła In Galikantu, co znaczy „kogut zapiał”.
Ksiądz Maciej wcześniej zapytał nas: Ile razy kogut zapiał?  I znów mieliśmy problem z odpowiedzią. Co do tego, że Piotr zaparł się Jezusa trzy razy, nie mieliśmy wątpliwości. Ale ile razy kogut zapiał? – to było wyzwanie. Ustalenie, właściwej odpowiedzi zajęło nam trochę czasu, ale bez pomocy księdza Macieja pewnie znacznie dłużej byśmy rozstrzygali. Ksiądz odwołał się do Ewangelii św. Marka, która mówi, że kogut zapiał raz. Pomyślałam sobie: jak my pobieżnie czytamy i słuchamy Ewangelię – po prostu bez zrozumienia, bez głębszej refleksji. Tutaj musiał być dom Kajfasza. Świadczą o tym wykopaliska. Był to dwór z dużą liczbą ludzi -służby. Widzieliśmy fragment schodów, kamiennych, po których Jezus był prowadzony po aresztowaniu do pałacu Kajfasza. Kiedyś można było po nich chodzić, obecnie są zagrodzone. Kiedy na nie spojrzałam, odniosłam  wrażenie, że trwają tam, jako niemy świadek wydarzeń sprzed 2 tysięcy lat. Jezusa przyprowadzono do Kajfasza w nocy. Wszystko zostało wcześniej uzgodnione. Kajfasz czekał. „Czy Ty jesteś Mesjasz-syn Błogosławionego?” zapytał. Postawił to pytanie celowo. Wiedział, że Jezus odpowie „tak”, a wtedy popełni bluźnierstwo w oczach Żydów i będą mogli Go skazać. „Ja jestem” powiedział Jezus (może w języku hebrajskim brzmiało „Jahwe”?). Żydzi wydali wyrok przez aklamację  - wszyscy krzyczeli „winien jest śmierci”. Jezus przeszkadzał Żydom. Chcieli Go usunąć. Kaplanów interesowała tylko władza. Jezusa odwrotnie. Władza nie miała dla Niego znaczenia, liczyła się treść.
Kościół In Galikantu przedstawia historię św. Piotra, który miał udział w tym co działo się u Kajfasza. Piotr był porywczy - najpierw działał, potem myślał. Poszedł za Jezusem i trzy razy zaparł się Go. Kiedy zapiał kogut, Piotr przypomniał sobie słowa Jezusa, a Pan szedł i spojrzał na niego. Wtedy przyszła refleksja. Piotr wyszedł i zapłakał „Nie znam Go” takie słowa wypowiedział Piotr. Powiedział wbrew sobie. Nie myślał tak. On kochał Jezusa, chciał z im być. W tym momencie jednak nie mógł siebie pokonać. Kiedy zapłakał, zrobił to z miłości. „Petrus flevit amore” – obraz przedstawia Piotra- skałę pękniętą na pół. Pan potem już po Zmartwychwstaniu  zapytał: „Piotrze kochasz mnie?”. Gdyby Piotr był flegmatykiem, wystarczyłoby, by Jezus zapytał raz. Piotr odpowiedział że tak. Był jednak zmieszany, przecież zaparł się Jezusa, raczej spodziewał się wyrzutów, gorzkich słów.  Pan jednak o nic nie pytał. Nie pytał dlaczego i nigdy mu tego nie wypomniał. „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” dopiero przy ponownym
i trzecim postawieniu pytania, Piotr odpowiedział, że naprawdę kocha Jezusa i były to już przemyślane słowa, które świadczyły, że Piotr całkowicie oddał się Jezusowi. Nie ma historycznej pewności, ale domniemanie, że tutaj w lochu przetrzymywano Jezusa przez całą noc w oczekiwaniu na sąd Kajfasza. Była to cysterna wykuta w skale. Skazańców spuszczano do środka na linach. Nie mieli szans, by uciec. Wcześniej Piłat kazał ubiczować Jezusa. Ci którzy wykonywali to polecenie, przeszli specjalne przeszkolenie. Wiedzieli gdzie i jak mają uderzać, aby nie zabić, ale zadać ból. Ksiądz Maciej zasugerował, by skupić się, stanąć w ciszy i oczyma wyobraźni zobaczyć siebie w takiej cysternie. Powołał się również na psalm 88. Znalazłam tekst. Jest wstrząsający. Brzmi tak:

 

 Panie, mój Boże,
za dnia wołam,
nocą się żalę przed Tobą.
Niech dojdzie do Ciebie moja modlitwa,
nakłoń swego ucha na moje wołanie!
 Bo dusza moja jest nasycona nieszczęściami,
a życie moje zbliża się do Szeolu.
Zaliczają mnie do tych, co schodzą do grobu,
stałem się podobny do męża bezsilnego.
Moje posłanie jest między zmarłymi,
tak jak zabitych, którzy leżą w grobie,
o których już nie pamiętasz,
którzy wypadli z Twojej ręki.
Umieściłeś mię w dole głębokim,
w ciemnościach, w przepaści.
 Ciąży nade mną Twoje oburzenie.
Sprawiłeś, że wszystkie twe fale mnie dosięgły.
Oddaliłeś ode mnie moich znajomych,
uczyniłeś mnie dla nich ohydnym,
jestem zamknięty, bez wyjścia.
Moje oko słabnie od nieszczęścia,
codziennie wołam do Ciebie, Panie,
do Ciebie ręce wyciągam.

Czy dla cieniów czynisz cuda?
Czy zmarli wstaną i będą Cię sławić?
Czy to w grobie się opowiada o Twojej łasce,
a w Szeolu o Twojej wierności?
Czy Twoje cuda ukazują się w ciemnościach,
a sprawiedliwość Twoja w ziemi zapomnienia?

Ja zaś, o Panie, wołam do Ciebie
i rano modlitwa moja niech do Ciebie dotrze.
Czemu odrzucasz mię, Panie,
ukrywasz oblicze swoje przede mną?
Ja jestem biedny i od dzieciństwa na progu śmierci,
dźwigałem grozę Twoją i mdlałem.
Nade mną przeszły Twe gniewy
i zgubiły mnie Twoje groźby.
Otaczają mnie nieustannie jak woda;
okrążają mnie wszystkie naraz.
Odsunąłeś ode mnie przyjaciół i towarzyszy:
domownikami moimi stały się ciemności.

 

Przed nami figura „Servum Dei”  w tł. „Sługa Boży”. Służebność w pojęciu biblijnym jest dowartościowaniem człowieka, nic mu nie ujmuje.

7. Dominus Flevit, Bazylika Narodów, In Galicantu

6. Cmentarz żydowski i Plac świątynny

autor: Teresa Kaciuba

W drodze na Golgotę

Kolejnym miejscem do którego udaliśmy się był cmentarz żydowski. Ten w Jerozolimie należy do najdroższych na świecie. Żydzi wierzą, że Mesjasz wyjdzie z placu świątynnego Złotą Bramę, która jest teraz zamknięta i czeka na Mesjasza. Zatem ci, którzy tu leżą, pierwsi wejdą do świata żywych. Same groby są niewielkie. Kiedyś chowano Żydów na siedząco, co oznaczało gotowość pójścia za Mesjaszem. Jak jest dziś? – sami rożnie na ten temat mówią. Żydzi modlą się przy grobie, otwierają go i wyjmują kości, które składają do tzw. asuarium czyli skrzynki i grób staje się możliwy do wykorzystania przez innych. Kto dotknie kości, jest nieczysty. Na grobach nie ma wieńców, kwiatów ani zniczy. Leżą natomiast kamienie, które są wyrazem pamięci, wdzięczności i stałości. Żydzi modlą się tekstem Tory. Potem usiedliśmy na ławeczkach w pobliżu miejsca widokowego na Synaju. Przed nami roztaczał się cudowny widok na Jerozolimę, tak że napawaliśmy się nim. Ksiądz Maciej natomiast docierał do receptorów naszego słuchu opowiadając o Świątyni Jerozolimskiej i nie tylko.
Plac świątynny to najważniejsze miejsce dla Żydów zlokalizowane między meczetami ze złotą a czarną kopułą. Tu kiedyś stała świątynia. Abraham przywędrował tu z Uhr (nad Zatoką Perską). Nie miał on potomstwa z żoną , ale miał syna Ismaila z niewolnicą swojej żony. Bóg udzielił Abrahamowi obietnicy, że potomstwo jego będzie liczne. Kiedy Sara żona Abrahama urodziła mu syna  Izaaka, niewolnica została wypędzona. Bóg zażądał,  aby Abraham złożył Mu syna w ofierze na górze Moria (tam gdzie obecnie znajduje się meczet Al -Aksa). Tam też Mojżesz rozmawiał z Bogiem i otrzymał Tablice Przymierza. (Tablice były kamienne. Mojżesz umiał pisać, bo wychowywał  się na dworze.)
W 1200 r. przed Chrystusem Mojżesz umiera. W 960 r. Dawid zbudował pierwsze mury Jerozolimy i przeniósł Tablice z Arką Przymierza. Świątynię jednak ku czci Jahwe wybudował Salomon, choć pomysł poddał Dawid – jego ojciec. W VI w. przed Chrystusem Nabuchodonozor II- władca  babiloński najechał na Jerozolimę. Miasto było oblegane dwa razy. Podczas drugiego oblężenia miasto zostało zdobyte, a jego mieszkańcy wygnani. Przez 50 lat przebywali w niewoli zwanej babilońską. Miasto zostało ograbione, budynki i mury zburzone. Taki los spotkał również świątynię.  Arka zaginęła i po dziś dzień nie wiadomo co się z nią stało i gdzie się znajduje.
Dopiero władca Presów Cyrus po zdobyciu Babilonu pozwolił Żydom na powrót  z niewoli babilońskiej, odbudowę Jerozolimy i Świątyni Jerozolimskiej. Tak też i uczynili. Druga Świątynia, pierwszą wzniósł Salomon, została wybudowana przez Ezdrasza, a odnowiona przez Heroda Wielkiego. On też rozbudował Jerozolimę. Herod jednak umieścił na Świątyni rzymski symbol, prze co został przekreślony przez Żydów. W 70 r. po Chrystusie doszło do napięć między Żydami a Rzymem, co doprowadziło do wybuchu powstania. Rzymianie zburzyli Świątynię, a Żydzi rozproszyli się, ponieważ musieli opuścić Jerozolimę. Jedyną pozostałością po Świątyni jest tzw. Mur Zachodni zwany Ścianą Płaczu. Plac gdzie stała Świątynia, jest obecnie w rękach Arabów.  Pobożni Żydzi wierzą, że w czasach mesjańskich Świątynia Jerozolimska zostanie odbudowana.
Jezus z Betanii i Betfage przychodził do Jerozolimy przez górę Oliwną. Pascha (wieczerza).Ostatnia wieczerza miała miejsce w Wieczerniku na Syjonie. Następnie Jezus i Apostołowie zeszli schodami do Cedronu (potok) i dotarli do Getsemani (nazwa oznacza: tłocznia oliwy – cała dolina była ogrodem oliwnym. To tam schwytano Jezusa i zaprowadzono Go do Kajfasza. Działo się to w czwartek wieczorem. W Jerozolimie przebywał wtedy Piłat, ze swoimi żołnierzami, aby zabezpieczyć święto Paschy, na które przychodziły tu tłumy ludzi. Rezydował na ten czas prawdopodobnie w twierdzy Antonia. Ale wtedy Piłat już spał. Żydzi nie mogli sami wykonać wyroku na Jezusie, gdyż zabraniało im tego prawo. Musieli więc znaleźć jakiś inny sposób, aby uśmiercić Jezusa. Obmyślili, że zrobią to rękami Piłata i jego żołnierzy. W twierdzy Antonia był dziedziniec
z płyt kamiennych zwany Litostrotos. Tam właśnie miało miejsce skazanie Jezusa na śmierć, a razem z nim 2 łotrów – dobrego i złego i uwolnienie Barabasza. Jezus dostał krzyż. Odległość na Golgotę wynosiła stąd ok 400 m. Golgota  - Miejsce Czaszki. Nazwa ma dwa tłumaczenia. Pierwsze nawiązuje do ukształtowania terenu, który przypominał czaszkę, drugie odnosi się do czaszki Adama, którego grób właśnie tutaj się znajdował. Krzyż Chrystusa miał stanąć nad grobem pierwszego człowieka. Krople krwi, które spłynęły z krzyża, otworzyły  bramy nieba, które były zamknięte przez grzech Adama i Ewy. Jezus musiał zanieść krzyż na Golgotę, która była poza murami Jerozolimy, choć niedaleko od miasta. Prawo żydowskie zabraniało bowiem egzekucji i pochówków w obrębie murów. Jezus niósł belkę, do której miał przywiązane ręce. Dlatego upadał – nie mógł się bronić.
 

6. Cmentarz żydowski i Plac świątynny